Ryby mało wymagające, łatwe w utrzymaniu lub odporne to mit, który powinien dawno spocząć na śmietniku akwarystycznej historii. To, jaki gatunek kupimy, nie ma żadnego znaczenia. Ryby dla początkujących to paletki, jeżeli mamy dobrego sprzedawcę i chęć do nauki.
Odporne ryby i oporni akwaryści
Często ryby wymagające, to nie takie, które rzeczywiście są trudne w utrzymaniu, ale takie, które nie chcą się nagiąć do tego, co my chcemy im zafundować w akwarium nie zważając na specyfikę gatunku. Kiedy mamy akwarium 500 litrów i dwa gigantyczne filtry zewnętrzne, to utrzymanie dwóch paletek wyhodowanych u nas w kraju nie będzie żadnym problemem dla akwarystycznego żółtodzioba.
Jazda zacznie się wtedy, gdy te same ryby włożymy do 100 litrów z 10 innymi gatunkami i wewnętrznym filtrem gąbkowym mając nadzieję, że pójdzie wszystko dobrze. Uzasadniając, że ta ryba jednak jest tam szczęśliwa, możemy tak utrzymać danio, welona lub pielęgnicę, ale nie paletkę. To nie oznacza, że paletka jest wymagająca. To oznacza, że każdą rybę należy poznać, zanim się ją kupi.
Ten przykład nie służy krytyce. Po prostu unikanie kłopotów to klucz do sukcesu. Już wyjaśniam. Przypuśćmy, że w tym 500 litrowym akwarium zrobimy generalne czyszczenie gębki w jednym filtrze, a później w drugim. Podmienimy 70% wody co tydzień, dobierzemy złe oświetlenie. Co się stanie? Właśnie nic się nie stanie! Duży zapas wody i filtracji wybacza 90% błędów akwarysty!
Ryby dla początkujących i cierpliwych
Nie istnieje też zasada dotycząca wielkości ryby i ilości wody w akwarium. Danio mający 4 cm musi mieć ileś tam litrów wody i będzie szczęśliwy. To znaczy taka zasada istnieje, ale w przemysłowej akwakulturze, a nie w akwarium domowym. Dla nas ważna jest wydajność filtra, długość akwarium i ilość roślin. Ponadto ryba ławicowa musi być w większej ilości sztuk (od 6). Te zasady musimy znać niezlaeżnie od tego, czy mamy ryby dla początkujących, czy zaawansowanych.
Na początek robimy akwarium z jednym, maksymalnie dwoma gatunkami ryb. Grupa danio na środek, a na dno grupa kirysków. Obserwujemy jak się zachowują. Po pół roku dodajemy inne gatunki. Przyzwyczaimy się do tego w jaki sposób nasze ryby się zachowują. Z biegiem czasu nabierzemy doświadczenia i od razu wiemy, gdy coś im nie pasuje i zachowują się inaczej.
To utopia? Tak, zdecydowanie się z tym zgadzam, że to utopia, gdzie początkujący kupuje dwa gatunki i wstrzymuje się na długo (to może 2% akwarystów). Szkoda, bo zakup dwóch ciekawych gatunków to zupełnie coś innego, niż kolorowa masa skołowanych danio, czyli typowych ryb dla początkujących.
Oznaczenie winnych
Zakon biotopowców stoi na straży profesjonalizmu i zrzuca winę na zakon zamkowiczów i welonkowców. Chyba tak już musi być, ale tak naprawdę sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana. Ryby kupujemy przeważnie ze sklepów, bo w stosunku do ceny hodowli w kraju, import jest po prostu tańszy.
Z punktu widzenia sklepu najlepsze są ryby, które można trzymać w mniejszych akwariach w dużym zagęszczeniu. Gdy na dodatek można pomieszać dużo gatunków ze sobą, to utrzymujemy jedno akwarium, a nie dwa, a ryb jest dwa razy tyle. Ta metoda się sprawdza przy dużej ilości podmian, częstym czyszczeniu akwarium i dużej rotacji w obsadzie ryb.
W docelowym akwarium nie ma to większego znaczenia, bo i tak mamy koszt utrzymania jednego akwarium, a nie 50 czy 100. To, że w sklepach mamy takie ryby, a nie inne, nie jest radosnym wymysłem właścicieli, ale doświadczeniem i ciężką codzienną pracą, której nie ma potrzeby robić przy domowym zbiorniku.
Nie jest to niczyja wina, ale pewien sposób działania rynku akwarystycznego. Jeżeli sklep jest nakierowany na klienta rybowego, to będą w nim paletki, cudaczki, batrachy, czy zagrzebki. Jeżeli musi lawirować między sprzedażą karmy, sprzątaniem gryzoniom i oswajaniem szczura, to nie weźmie takich ryb. Ich koszt utrzymania jest wysoki, zagęszczenie musi być mniejsze, a cena za wysoka dla wielu klientów. Przeważają tam właśnie te popularne “ryby dla początkujących”.
Inną sprawą jest wiedza sprzedawcy, żeby nie sprowadził kupującego na kurs zderzeniowy brzanki z gupikiem, czy proporczykowca cynamonowego do Malawi. Już coraz rzadziej zdarzają się tak radykalne pomyłki i w sklepach sieciowych, czy stricte akwarystycznych, jak już coś mają, to… eee… przeważnie wiedzą co.
Opowieść o brzance
Kiedyś był początkujący akwarysta, który zadzwonił do sklepu. Zapytał, czy jest brzanka rekinia. Okazało się, że nie ma, ale rozmowa zeszła na temat zasadności zakupu takiej właśnie ryby do pierwszego akwarium ( to drugi koniec skali “ryby dla początkujących”). Ów akwarysta dopiero co zakupił brzanki rekinie w innym sklepie i z niewiadomych przyczyn (później okazały się wiadome) zmarły i chciał spróbować jeszcze raz.
Pomimo wielu prób ze strony sklepu, nie był zainteresowany zmianą wybranego gatunku na inny i po godzinnej rozmowie zostały ustalone warunki. Wyjście od akwarium 300 litrów, dwa filtry zewnętrzne, falowniki, woda czysta na żyletkę i zdawanie relacji co tydzień. Po miesiącu wspólnej pracy brzanki rekinie zostały odebrane ze sklepu.
Po pół roku zlądowały w zbiorniku 2000 litrów, gdzie dorosły do 20cm. W akwarium nie ma innych gatunków ryb, ale właśnie o te mu chodziło i jest z nich bardzo zadowolony. Początkujący akwarysta otwarty na wiedzę jest zdecydowanie lepszy, niż stary, tkwiący w fałszywych przekonaniach.
Jeżeli marzy ci się jakaś ryba, a nie jesteś pewien czego potrzebuje, zapraszam na grupę ichtio.pl na Facebooku