Jedni twierdzą, że ryby mogą być bez filtra i pompki bo przecież w sklepie są i się nie uduszą jak oddychają powietrzem. Inni uważają, że to barbarzyństwo bo każda ryba potrzebuje filtra i napowietrzania. Gdzie tu racja? Jak zwykle pośrodku.
Ryby bez pompki i kibelka
Pompka to toaleta dla ryb. Dla ścisłości napiszę wprost: kibelek. To rozwiązuje wiele akwarystycznych problemów. Kiedy zadamy sobie pytanie, czy człowiek może żyć bez kibelka, to oczywiście, że tak! Wiele setek lat żył i jakoś przetrwał. Ale chwila… ryby w jeziorze też żyją bez kibelka i dają radę. Tak, tylko my i ryby w jeziorze nie żyjemy W kibelku, ale DO niego wchodzimy i wychodzimy. Życie w nim 24h byłoby co najmniej…. nieprzyjemne.
Wyobraźmy sobie, że filtry w jakiejkolwiek postaci:
- gąbka z pompką
- kubełek zewnętrzny
- filtr wewnętrzny
- kaskada
to wszystko są kibelki. Ryby do nich nie wchodzą, ale to co wydalają z siebie, właśnie tam trafia i jest zjadane przez bakterie. Jeżeli kibelka nie ma, to ryba nie wyjdzie z wody i nie krzyknie “chce mi się!” Zrobi co musi do wody i tyle. Nie mówimy tu o kupach rybich, które widać na podłożu, ale o sikaniu. To bardzo ważne, bo tego nie widzimy, a dzieje się na okrągło.
Jezioro różni się od akwarium ilością wody i rozcieńczeniem. Jeżeli krowa nasika na wielkie pole, to urośnie trawa. Jeżeli będzie miała kojec 5 metrów na 5 metrów, to cała ziemia będzie na nim wypalona do zera. Wszystko jest kwestią rozcieńczenia.
Smrodliwe gatunki ryb
W akwarium siki mogą być rozcieńczone lub aż gęste. I tu odpowiadamy sobie na pytanie kiedy potrzebny jest kibelek. Jeżeli wielkość akwarium w stosunku do wagi ryby jest jak pole dla krowy, to nie musimy mieć kibelka. Jeżeli to kojec 5×5 metrów, to wypadałoby mieć filtr. Nie dlatego, że ryba umrze, ale dlatego, że do skrzeli dostaje jej się śmierdzący, żrący amoniak z jej własnych sików. I od tego nie ma wyjątków. Wszystkie gatunki ryb sikają.
Czasami bywają takie miejsca, szczególnie w upalne dni, gdzie czuć, że coś nasikało. Kot, pies, lis, szakal, nieważne. Czujemy ten smród. Jeżeli ktoś nas zmusi do przebywania w takim miejscu dłużej, przestajemy go czuć. My zaczniemy śmierdzieć, ale sami nie będziemy tego czuli. Podobnie mają ryby bez pompki i filtra. Mogą się przyzwyczaić do złych warunków, ale to nie oznacza, że amoniak nie wyżera im listków skrzelowych.
Bojowniki nie dlatego lepiej znoszą syf, bo im to nie robi różnicy, ale mogą się ratować. Danio, razbora, czy ramireza tego nie potrafi. Czy to oznacza, że mamy je trzymać z nosem przy moczu trenując w akceptacji tych… nieprzyjemności? Każdy akwarysta musi sobie sam odpowiedzieć na to pytanie.
Pracowity mocz a ryby bez pompki
Mocz i kał pięknie w wodzie pracuje. Wszyscy to wiedzą, nie będziemy się wdawać w szczegóły. Rosną tam pięknie bakterie i inne zarazy, do których włożymy za chwilę ręce itp,… ale nie o tym mowa. Bardziej nas interesuje to, że coś, co się rozkłada zabiera tlen. Gdy się rozkłada, ale przy okazji nawozi stado roślin, to nie ma szkody, bo rośliny produkują tlen. Gorzej jak ich nie ma. Wtedy ryby zaczynają się dusić.
Teraz niespodzianka! Karasie, czyli welonki mają jedną z największych tolerancji na niską ilość tlenu w wodzie. Dlatego welon przeżyje a neon padnie. Tu z pomocą przychodzą bąbelki. Ruszają wodą wymuszając jej natlenianie (ryby nie korzystają z tlenu z bąbelków, bo to powietrze, a nie czysty tlen).
Pompka na kamień z bąbelkami ratuje ryby od śmierci przez uduszenie. Ale nie ratuje ich od sików. Od tego ratuje filtr gąbkowy podłączany do pompki lub filtr podłączany do prądu. To zasadnicza różnica… przynajmniej z punktu widzenia naszej ryby.
Zabijamy w toalecie 99,99% bakterii
Jeżeli mamy filtr, to odlewamy z akwarium wodę i zmieniamy ją na świeżą, to jak byśmy czyścili toaletę, żeby nie zalęgły się tam nieprzyjemności, co też jest oczywiście bardzo ważne. Gdy robimy podmianę przy braku filtra, to ratujemy rybom życie wylewając zawartość toalety i zamieniając ją na wodę bez moczu. Jeżeli nie mamy filtra, należałoby to robić codziennie, koniecznie po każdym karmieniu.
Tu rozjaśnia się temat życia ryb w kubeczkach. Tam woda jest zamieniana na świeżą codziennie, a nie raz na tydzień połowa. Pytanie jednak po co się wysilać, skoro można sobie tej roboty zaoszczędzić filtrem? Pominąwszy już dobre samopoczucie i zdrowie ryb.
Artykuł to nie wywód naukowy, ale opowieść o rybce, która żyła bez filtra. Jeżeli trafi do serca chociaż jednego akwarysty, to radocha i zdrowie jego rybki będą dla mnie bezcenne.
Zapraszam do obejrzenia filmu na YouTube o welonkach