Karłowacenie ryb
Kiedy pojawia się temat trzymania ryb w kuli, natychmiast wyskakuje karłowacenie ryb w małych akwariach. Opisywane są dantejskie obrazy cierpienia, deformacji, naciskania wnętrzności na otrzewną (brrr) i wiele innych. Niestety trudno się natknąć w tych wypowiedziach na badania, które to potwierdzają. Czy to naprawdę tak działa?
Skala problemu
Jeżeli mamy rybę i zakres naszego zainteresowania kończy się na tym, że należy dać jej jeść (bo to akwarium dla dzieci, kuzyn się nie opiekuje, generalnie już mam dosyć tego stwora), to zdecydowanie trzeba w to wierzyć. Wszystkie flaczki jej się tam skręcają, cierpi, krzyczy z frustracji, bólu i nieszczęścia, a ja podpisuję się pod tym z pełnym przekonaniem.
Jeżeli mamy 50 akwariów hodowlanych w których nie ma najlepszych warunków lokalowych, ale zależy nam na utrzymaniu odpowiedniej jakości linii (bez jakichkolwiek deformacji), to jakoś ta argumentacja do nas nie przemawia. I słusznie, bo podpisuję się też pod takim podejściem do tematu.
Tak pomiędzy, jest ktoś, kto widział skalary wystawiające z akwarium płetwę grzbietową, nie zakręcające na bokach zbiornika gibbicepsy i bocje w 400 litrach, które już od paru lat nie przekroczyły 10cm. O co tu chodzi? W jakim punkcie karłowacenie ryb spotyka się z wielkością zbiornika? Gdzie tu prawda? Niestety – jak zwykle w akwarystyce – pośrodku.
Od czego się bierze wzrost
To, że organizm rośnie jest jasne i oczywiste. Jednak mechanizmy, które kierują wzrostem są bardzo skomplikowane i nie składają się tylko z jednego czynnika. Może przedstawię nie najbardziej naukowe wyjaśnienie, ale przynajmniej orientacyjne.
Jedzenie daje rybie “paliwo” do tego, żeby rosła. Jednak w środku jej organizmu jest mechanizm, który steruje tym, czy rośnie, na ile rośnie i w jaki sposób. Tym mechanizmem jest (w skrócie) gospodarka hormonalna.
Hormonów jest całe mnóstwo i mogą być powiązane z układem nerwowym, pracą serca, trawieniem i wieloma innymi kwestiami. Cały ten system nie jest ściśle zamknięty. Nie działa zawsze tak samo, niezależnie od tego, co się dzieje w środowisku ryby. Są różne sprawy, które mogą “popsuć” gospodarkę hormonalną.
To między innymi:
To jeszcze nie wszystkie, ale te mniej więcej nakreślają, o co chodzi. Wszystkie powyższe sytuacje najczęściej powodują stres organizmu. Nie muszą być wszystkie razem. Wystarczy tylko choroba lub nieodpowiednia temperatura.
Jak działają hormony?
Generalnie można powiedzieć, że stres organizmu powoduje rozregulowanie gospodarki hormonalnej, która między innymi kieruje tym, czy organizm ma rosnąć. Stworzenia są na tyle niezwykłe, że hamują wzrost (karłowacenie ryb) przy konkretnych czynnikach powodujących stres (w szczególności, ale nie tylko). Jest to logiczne i racjonalne ze strony przystosowania do środowiska.
Na przykład zbytnie zagęszczenie ilościowe ryb na małej przestrzeni powoduje strach u najsłabszych, a to z kolei prowadzi do stresu i ryba przestaje rosnąć. Można ten proces łatwo zauważyć w jakiejkolwiek ławicy ryb. Problem w tym, że takie rozwiązanie dobrze sprawdza się w naturalnym środowisku, gorzej w naszym akwarium.
W akwarystyce właściciele zbiornika tworzą środowisko. Mamy więc bezpośredni wpływ na to, czy nasza ryba będzie w stanie stresu. Kontrolujemy jej dobrostan przez podmiany wody, odpowiednie karmienie, dobranie towarzystwa i zapewnienie kryjówek.
Hormony a wzrost
Jeżeli wiadomość, że ilość i wielkość podmian ma wpływ na to, czy gurami dorośnie do 6cm, czy 10 jest mało przekonywująca (czemu się w ogóle nie dziwię). Może trochę teorii.
Kiedy zwierzę się zestresuje, organizm zwiększa ilość katecholaminy, epinefryny i norepinefryny. Tu reakcja jest szybka i ma na celu poprawienie wydolności zwierzęcia w obliczu niebezpieczeństwa. W dłuższym okresie czasu uwalniane są glikokortykosteroidy, które działają już bardziej kompleksowo. Mają bezpośredni wpływ na zachowanie, metabolizm i handel energią, reprodukcję, wzrost i układ odpornościowy[1]Romero, Michael L., and Luke K. Butler. “Endocrinology of stress.” International Journal of Comparative Psychology 20.2 (2007).. Tak, czystość wody ma bezpośredni wpływ na wzrost ryb.
Były prowadzone badania, w których określano poziom hormonu wzrostu w krwi różnych gatunków ryb. Okazało się, że ilości były niższe w przypadku narażenia na ostry stres. Wyjątki, gdzie poziom hormonu był wyższy, miały związek z nie pobieraniem pokarmu, ale skutek zawsze był ten sam – karłowacenie ryb[2]Lockridge, Kenneth A. Fish Stress and Health in Aquaculture. Vol. 62. Cambridge University Press, 1981..
Najważniejsze czynniki stresowe
Ryby najczęściej przestają rosnąć ze względu na zatrucie amoniakiem [3]Rehman, Saima, et al. “Stress in aquaculture hatcheries: source, impact and mitigation.” International Journal of Current Microbiology and Applied Sciences 6.10 (2017): … Continue reading. Niestety duża ilość moczu w akwariach welonkowych, sumowych, pielęgnicowych i w innych domkach dla wielkich lokatorów, ma ogromne przełożenie na docelową wielkość ryby. Musimy mieć jak największy wydajny filtr i dużo wody w zbiorniku, żeby nas ten problem nie dotyczył. Nadmiar amoniaku w wodzie może być też bezpośrednią przyczyną śmierci ryby.
Jest to szczególnie ważne u tych lubiących miękką, kwaśną wodę, bo są o wiele bardziej wrażliwe na amoniak. Praktycznie cała Amazonka powinna być na celowniku pod względem czystości zbiorników.[4]Souza-Bastos, Luciana R., Adalberto Luis Val, and Chris M. Wood. “Are Amazonian fish more sensitive to ammonia? Toxicity of ammonia to eleven native … Continue reading To, że ryby z twardych i zasadowych wód są bardziej odporne, nie oznacza, że powinny pływać we własnym moczu, tym bardziej, że brak roślin nie ułatwia utrzymania akwarium w czystości.
Ogromny wpływ na karłowacenie ma zagęszczenie i rodzaj ryb w akwarium. Jeżeli nie zapewnimy im wystarczającej ilości miejsca relacje między zestresowanymi rybami będą bardzo mocnym czynnikiem hamującym wzrost. To, że ryba jest największa, wcale nie oznacza, że jest “zadowolona”. Każdy osobnik uwalnia do wody substancje, które powodują reakcję stresową innych ryb, nawet u różnych gatunków[5]Barcellos, Leonardo José Gil, et al. “Chemical communication of handling stress in fish.” Physiology & Behavior 103.3-4 (2011): 372-375..
Związek z wielkością akwarium
Żadna pozycja z przeszukanej literatury nie wskazuje bezpośrednio na związek pomiędzy karłowaceniem ryb a wielkością zbiornika w jakim żyją. Wręcz sugeruje, że taką zależność należy powiązać ściśle z jakością wody[6] NIIR Board of Consultants and Engineers, Handbook on Fisheries and Aquaculture Technology, Asia Pacific Business Press Inc., 2003, ISBN 8178330792. Najbardziej racjonalne wydaje się powiązanie karłowacenia ryb ze stresem, który zawsze przejawiają w tak małym i zatłoczonym środowisku.
Tam, gdzie jest za duża ryba w za małym akwarium, zawsze będą niestabilne warunki. W środowiskach naturalnych, gdzie ryby były zmuszone do przebywania w małym zbiorniku, populacje stopniowo przyspieszają moment dojrzewania do rozrodu a z pokolenia na pokolenie powoduje to zmniejszenie docelowych rozmiarów.
Taki proces trwa wiele pokoleń i nie stosuje się przy jednej rybie w za małym akwarium. Karłowacenie poszczególnych osobników jest więc powiązane głównie ze stresem organizmu i reakcją na szkodliwe czynniki środowiskowe.
Czy karłowacenie ryb boli?
Chyba nawet gorzej. Na pewno nie jest to stan w którym ktokolwiek z nas chciałby się znaleźć. Stres organizmu nie jest tym samym, co uczucie strachu. To stopniowe dozowanie trucizny i długotrwałe osłabianie ryby aż do śmierci. Akwarium nie jest naturalnym środowiskiem, ale mamy możliwość utrzymania ryb w bardzo dobrej kondycji przez długi czas.
Wydaje mi się, że płyną z tego nawet pozytywne wnioski. Inne podejście do tematu unaocznia nam, jak duży wpływ mamy na życie rybki w zbiorniku. Nie jesteśmy biernym obserwatorem jej cierpienia, ale kimś, kto może o 180 stopni odwrócić jej los. Każda, nawet najmniejsza zmiana, jest krokiem w dobrą stronę.
Podmieńmy wodę, pilnujmy, czy ma odpowiednie światło, rozejrzyjmy się za darowanymi roślinami z przycinki, czy używanym większym akwarium. Jeżeli się postaramy, to na pewno nasze ryby będą żyły długo i szczęśliwie, tylko nie dokupmy im w międzyczasie trzech sumów rekinich i pięciu zbrojników lamparcich.
Bibliografia
Opublikuj komentarz
Musisz się zalogować, aby móc dodać komentarz.